- Podręczniki
- Wymagania edukacyjne - formy wypowiedzi
- Podstawy programowe w klasach IV - VIII
- Plany pracy IV, V, VI, VII, VIII
- Lektury
- DYKTANDA
- Tematy prac dodatkowych
- RADOSNA TWÓRCZOŚĆ ŁAWICKICH DZIECI
- Klasa 4 NACOBEZU
- klasa 5 NACOBEZU
- Klasa 6 NACOBEZU
- Klasa 7 NACOBEZU
- Klasa 8 NACOBEZU
- Konkursy
- Uczymy się i bawimy
- Program zajęć dydaktyczno- wyrównawczych z języka polskiego
- Wymagania edukacyjne
- Młodszy czyta starszemu
RADOSNA TWÓRCZOŚĆ ŁAWICKICH DZIECI
ROK SZKOLNY 2017/2018
Literacko świętujemy
„Dzień Babci” i „Dzień Dziadka”Maria Lewandowska klasa 6a
„Moi dziadkowie – co im zawdzięczam”.
Moja rodzina jest wielopokoleniowa. Co to znaczy? Najprościej mówiąc to „pełna chata”.
Mieszkam razem z moimi rodzicami i młodszym bratem oraz z dziadkiem Jurkiem i babcią Lucią. Są to rodzice mojej mamy. Nasz dom jest podzielony, ale większość czasu spędzamy razem. Uwielbiam, kiedy wszyscy siedzimy przy jednym stole. Mamy swoje rodzinne rytuały. Jednym z nich jest codzienny wspólny obiad.
Moi dziadkowie to wyjątkowi ludzie. Babcia jest miłą, ciepłą i przyjazną osobą. Często się uśmiecha. Jest niebieskooką brunetką o niezwykle sympatycznej twarzy. Zaletą babci jest jej dobry charakter. Zawsze wszystkich chętnie pomaga, dlatego nasz dom często odwiedzają nasi krewni. Babcia wprowadza tu rodzinną atmosferę i dba o to, by każdy dobrze się tu czuł. Choć ma wiele różnych obowiązków potrafi znaleźć czas, aby rozwijać swoje pasje. Lubi gotować, ale jak sama mówi „ najbardziej lubi nas karmić”. Jej kuchnia jest wyjątkowo smaczna. Obiady mojej babci nie mają sobie równych. Poza tym interesuje się robótkami ręcznymi i wykonywaniem przeróżnych ozdób i pięknych przedmiotów. Babcia Lucia zaraża swoją pozytywną energią i często zachęca mnie, żebym razem z nią zrobiła coś ładnego. Tworzymy wtedy ozdoby choinkowe, kolorowe pudełka czy wianki wielkanocne.
Tata mamy Jerzy – to mój dziadek. Jest dobrym, miłym, przyjacielsko nastawionym do ludzi i zwierząt człowiekiem. Ma niesamowite poczucie humoru. Jego pasją są polowania – jest myśliwym. Czasem żartuję z niego, że jest raczej obserwatorem zwierząt, bo gdy jego koledzy polują on przygląda się podziwiając las i jego mieszkańców. Te jego polowania to raczej spacery z bronią na ramieniu. Ma dobre serce, więc często zamiast strzelać do zwierząt po prostu je obserwuje. Dzięki temu zna wiele ciekawych historii, które chętnie mi opowiada. Najbardziej jednak lubię te, które dotyczą jego dzieciństwa spędzonego na wsi. Często przychodzę do niego, siadam mu na kolanach i rozmawiamy na przeróżne tematy. Mój dziadek to prawdziwa skarbnica anegdot i opowieści. Najlepszym przyjacielem dziadka jest jego mały pies Timon. Są nierozłączni.
Z dziadkami przeżyłam wile przygód, ale najśmieszniejsza wydarzyła się rok temu. Był spokojny dzień. Wybraliśmy się spacer z psem (uwielbiamy spacerować po lesie i ogrodzie). Nagle coś poruszyło się krzakach. Byłam bardzo wystraszona, choć dziadek i babcia wydawali się, bardzo spokojni. Wtedy Timon zaczął przeraźliwie szczekać i w tym momencie zdenerwowani byli już wszyscy.
-, Co to?- zapytałam.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział niespokojnie dziadek.
- Może to dzik!- krzyknęła przerażona babcia.
- To bardzo możliwe, więc powinniśmy wracać. Dziki potrafią być bardzo niebezpieczne - powiedział dziadek i ruszył szybkim krokiem w stronę domu.
W tym samym momencie zza krzaków wyszedł malutki biały kotek. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, tylko Timuś wciąż szczekał.
Takich historii mogłabym przytaczać wiele. Moje całe życie związane jest z dziadkami nie tylko z babcia Lucią i dziadkiem Jurkiem, ale także z rodzicami mojego taty, z którymi mam również bardzo bliskie relację, ale to już temat na kolejne opowiadanie…
Moi dziadkowie to mój wielki skarb. Dają mi poczucie bezpieczeństwa, są moimi przyjaciółmi i zawsze mogę na nic liczyć. Dzięki nim dowiedziałam się wiele o naszej rodzinie. Dziadkowie poświęcają mi czas i dbają o to, żebym wiedziała, kim byli moi przodkowie i kim ja jestem. Przekazują wiedzę o czasach, których ja nie pamiętam, o wydarzeniach ważnych dla naszego kraju i naszej rodziny. Pokazują mi jak kochać i jak ważne jest by być kochanym. Chciałbym im bardzo za to podziękować, powiedzieć, że nie wyobrażam sobie życia bez nich. Kiedy będę składała im życzenia z okazji Dnia Babci i Dziadka powiem im, że bardzo ich kocham i dziękuję, że po prostu są.
Magdalena Grabarkiewicz klasa 5b
„Tajemnica dziadka”
W rogu ogrodu moich dziadków znajduje się stary i zarośnięty tunel, który podobno (tak mówi moja babcia) prowadzi do ogrodu sąsiadki. Ja, moja siostra, moje kuzynki, ani nawet moja babcia nie wiedziałyśmy, czy to prawda, ponieważ nikt z nas nie chciał się tam włamywać.
Pewnego dnia ja, moja siostra i trzy moje kuzynki wpadłyśmy na pomysł, aby sprawdzić, jak wygląda ogród sąsiadki. Marysia (najstarsza z moich kuzynek, która ma 12 lat) chciała iść bez pytania kogokolwiek, bo jej zdaniem, na pewno dziadkowie by się nie zgodzili. Ja, Zosia (średnia kuzynka, lat 10) i Kasia (najmłodsza kuzynka, 8 lat) chciałyśmy zapytać babcię o zgodę. Ala, moja 6-letnia siostra w ogóle nie chciała iść. Ala poszła więc do domu babci i zaczęła się bawić. My zaś zaczęłyśmy się kłócić, czy mówić babci o naszym pomyśle, czy nie.
Po długiej kłótni zdecydowałam, że Marysia pójdzie sama, bez zgody babci, szybko wróci i jeżeli będzie tam coś ciekawego, powiemy babci, że my też chcemy iść.
Marysia wyruszyła. Minęło pół godziny i nadal nie wracała.
-Słuchajcie, zaczynam się denerwować-powiedziałam.
-My też-odpowiedziały Zosia i Kasia.
-Może pójdziemy do babci i wszystko jej powiemy?-spytała Kasia.
Zgodziłyśmy się z nią i poszłyśmy do babci.
Babcia była akurat w kuchni i gotowała zupę. Wpadłyśmy jak oparzone
i zaczęłyśmy krzyczeć:-Babciu! Marysia zaginęła!
Babcia bardzo się zdenerwowała i powiedziała:
-Opowiedzcie mi wszystko od początku.
Babcia wysłuchała nas i rzekła:
-W takim razie musimy pójść do tunelu same, może Marysia gdzieś utknęła lub coś jej się stało.
Wyruszyłyśmy wszystkie, nawet Ala zdecydowała się. Tunel był strasznie zarośnięty i trzeba było uważać, by się nie potknąć. Gdy już wydawało nam się, że zaraz się skończy, okazywało się, że jest zakręt. Szłyśmy tak pół godziny, więc było pewne, że ten tunel nie prowadzi do sąsiadki. W końcu, gdy miałyśmy się już poddać, babcia zauważyła, że za zakrętem jest jakaś polana. Wyszłyśmy z tunelu i naszym oczom ukazała się piękna, zielona polana, pełna kwiatów, jezior i drzew dookoła.
Nagle usłyszałam głos Marysi. Podbiegłyśmy i zobaczyłyśmy… jednorożce, mnóstwo jednorożców a na jednym z nich siedziała… Marysia.
-Co ty tu robisz?-spytałam.
-Odkryłam tę magiczną, jednorożcową polanę i postanowiłam chwilę odpocząć, zanim wyruszę w drogę powrotną. Potem podszedł do mnie ten jednorożec i powiedział, że mnie odwiezie.
Wszystkie wróciłyśmy do domu babci na jednorożcach. Babcia porozmawiała z dziadkiem i okazało się, że jednorożce należały do niego. Ukrywał je, ponieważ są bardzo płochliwe. Nas jednak się nie bały. Od tej pory mogłyśmy odwiedzać jednorożce, kiedy tylko chciałyśmy.
Maria Blok klasa 5a,
KOCHAM BABCIĘ
Na babcię masz wiele określeń,
Ładna, miła, szczupła, giętka,
Lecz babcię określa słowo jedno
KOCHAMY
Kochamy zapach róż,
W pokoju,
Na stole.
Kochamy świeczki,
Postawione na stole.
Kochamy perfumy,
Pachnące jak fiołki.
Kochamy firankę,
W storczyki i dzwonki.
Lecz KOCHAMY
Dotyczy się
Babci,
I bez wstydu powiemy:
KOCHAM JĄFilip Stochaj klasa 5b
MOI DZIADKOWIE
Chciałbym dziś opowiedzieć Wam o moich wyjątkowych dziadkach.
Babcia Ania i dziadek Bogdan to rodzice taty. Wiem, że większość może powiedzieć wiele dobrego o swoich dziadkach, ale ja mam naprawdę najukochańszych na świecie! Odkąd tylko pamiętam są obecni w moim życiu, a ja jestem dla nich najważniejszą osobą. Rodzice zawsze mogli liczyć na to, że gdy będę chory, to oni na pewno zajmą się mną. A moja babcia gdy dostanie rano telefon, że Filipek jest „niewyraźny”, zaraz zmieni wszystkie swoje plany i powie oczywiście: „natychmiast przywieźcie go do nas”. To z babcią piekę pierniki i robię pierogi, a z dziadkiem gram w warcaby i chodzę na spacery nad Maltę.
Wiecie, teraz jestem już nastolatkiem, ale kiedy byłem małym chłopcem, to co roku mogłem liczyć na spędzenie nawet miesiąca wakacji z dziadkami na ich działce za Poznaniem. I tam z dziadkiem jeździłem taczką, a z babcią chodziłem po truskawki i maliny. Czasami kiedy tak sobie myślę, że kiedyś ich zabraknie to nie umiem sobie tego wyobrazić. Moja mama też. Nawet jak na zwykły niedzielny obiad dziadek czasami nie przyjedzie, bo jest chory, to od razu robi się tak pusto…
Dziadkowie od zawsze nazywają mnie swoim słoneczkiem, bo gdy ja się pojawiam to jest im weselej. Bardzo się o mnie troszczę i martwią, a gdy rozmawiają z mamą albo tatą, to muszą w pierwszej kolejności wiedzieć, co u mnie słychać.
Moi rodzice bardzo się cieszą ze wszystkich moich osiągnięć i wyników w szkole, ale babcia … tak się wzrusza, że zaraz płacze (a potem dzwoni do różnych znajomych i się mną chwali!). Ja też jestem dumny z moich dziadków, że są takimi ludźmi jakim są . Bo moi dziadkowie są tacy, że myślą najpierw o wnukach, potem o dzieciach, a na końcu dopiero o sobie, a nie każdy tak potrafi. Nigdy się nie skarżą, że im coś dolega, albo mają jakieś smutki, a wiadomo, że tak się przecież zdarza. Ale moi rodzice już wiedzą najlepiej co może im dolegać i starają się działać, a ja dziadków zawsze mocno wyściskam i wycałuję.
Bardzo ich kocham i o nich pamiętam. Na razie nie potrzebują większej pomocy (zazwyczaj mama albo tata pomaga im załatwiać trudniejsze dla nich sprawy), ale obiecałem dziadkowi, że nawet jak już będę na studiach, to nigdy o nich nie zapomnę i zawsze będą mogli na mnie liczyć.
Dziadkowie mają jeszcze dwóch wnuków (moich kuzynów): Jureczka i Felka. Starają się traktować i kochać nas równo. Ale wiecie co, powiem wam w tajemnicy, że czuję, to ja jestem ich oczkiem w głowie – w końcu jestem pierworodnym wnukiem!
Marianna Panek klasa 5b
„Moi dziadkowie poznali się przez przypadek”
Mój dziadek Roman urodził się w Poznaniu, podczas gdy moja babcia Zygfryda przyszła na świat na terenie obecnej Białorusi. Po II Wojnie Światowej moja prababcia postanowiła wrócić z piątką dzieci do Polski.
Długa podróż zakończyła się w Sulęcinie pod niemiecką granicą.
Tymczasem dziadek skończył technikum łączności, lecz zanim wybrał się na studia, dostał tak zwany przydział pracy. Oznaczało to, że musiał rozpocząć pracę tam, gdzie mu wskazano, niekoniecznie w miejscu zamieszkania. I tak dziadek, od dwóch pokoleń poznaniak, wylądował we wsi Koryta, gdzie było może pięć chałup. Dziadek opowiadał mojej mamie, że jak zobaczył swoje nowe miejsce zamieszkania, miał ochotę się powiesić.
Jakoś przetrwał do końca roku. Dowiedzieli się z kolegami, że w szkole podstawowej w Sulęcinie odbędzie się bal sylwestrowy. Nie mogli przegapić takiej okazji, nawet jeśli musieli iść przez las do stacji kolejowej, a potem jeszcze dwa kilometry z dworca do szkoły.
Choć trudno mi w to uwierzyć, dziadek miał wtedy długie, falowane włosy, opadające mu na ramiona. Na zabawę przyszedł w koszuli z dużym kołnierzem i podrywał dziewczyny na podobieństwo do Juliusza Słowackiego. „Bajer” musiał zadziałać, bo mojej babci bardzo spodobał się ten przybysz z wielkiego miasta.
Był tylko jeden problem: babcia miała już chłopaka, którego poznała podczas studiów w Opolu. Z jakiegoś powodu nie było go na tym balu i był to jego wielki błąd. Babcia przez jakiś czas się jeszcze wahała, którego z nich wybrać. Musieli być do siebie jakoś podobni, bo obaj studiowali fizykę.
Dziadek wrócił do ukochanego Poznania, ale nie zapomniał o wygadanej dziewczynie z Sulęcina. Babcia w końcu podjęła niełatwą decyzję i wybrała mojego dziadka. Przeniosła się po studiach do Poznania, a w 1963 roku dziadkowie wzięli ślub.
Mimo że dziadkowie urodzili się tysiąc kilometrów od siebie i szanse na ich spotkanie były małe, los ich połączył przez przypadek. A może nie?
W 2013 roku dziadkowie świętowali w Rzymie 50-tą rocznicę ślubu. Niedoszły narzeczony babci w tym czasie zmarł na raka, a dziadek pokonał nowotwór. Mama mówi, że babcia dobrze obstawiła. Ja też tak myślę!
ŚWIĄTECZNE POEZJOWANIE
ROK SZKOLNY 2016/2017
autor: Jerzy Sobkowski -klasa VI a
autor: Tomasz Kołodziejczyk, Maciej Kowalczyk
Vincent Opiela klasa IV a
Wiosna
Cztery pory roku mamy
I na każdą z nich czekamy
Cała w kwiatach przyjdzie wiosna
Uśmiechnięta i radosna
Ptaki z nią się umawiają
Z ciepłych krajów powracają
Pięknem zrobi nam przygodę
I przebudzi wnet przyrodę
Vincent Opiela klasa IV a
Lato
Lato nam wakacje niesie
I biwaki śpiewne w lesie
Poziomeczek nazbieramy
Żabką w wodzie popływamy
Vincent Opiela klasa IV a
Jesień
Jesień w brązach kolorami
Poczęstuje nas grzybami
Kasztanowe będą ludki
Każdy śmieszny i malutki
Vincent Opiela klasa IV a
Zima
Zimą ferie śnieżne mamy
Na saneczkach pozjeżdżamy
Gdy choinkę ubieramy
Prezent spod niej wyciągamy
Nasze cztery pory roku
Na wesoło przytulamy
Każda niesie inne dary
Z nich uciechę wielką mamy
Tomasz Czajkowski klasa VI b
Jerzy Kukuczka
Nasz patron to himalaista
A także polski alpinista
Zwą go Jerzy Kukuczka.
Niezła to musi być sztuczka
Wspinać się ponad szczyty
Nie znać słowa „niezdobyty”!
Walczył z przeciwnościami
Wygrywał ze swoimi słabościami.
I choć umarł tragicznie
Zawsze w sercach ludzi żyć będzie
Jako wielki himalaista
I polski alpinista …
Eryk Matuszak klasa IV a
Koncertowe zachowanie
Na koncercie cicho bądź
Uważnie słuchaj, grzecznie siądź.
Każde słowo, każdy gest
Bardzo ważny dla artysty jest.
Kiedy słuchasz fajnie masz
I upływa miło czas
Jak się skończy przedstawienie
Wstań i podziękuj brawami
Aby artyści do nas chętnie wracali.
Amelia Danielewska klasa VI b
Jerzy Kukuczka
Jerzy Kukuczka to nasz patron wspaniały
Wspinał się na bardzo wysokie skały
Nasi chłopcy często go naśladują
I coraz wyżej na zawody plują
Pewnie też wpiszą się do księgi chwały
Karolina Briańska klasa VI b
Jerzy Kukuczka
Wspinał się na góry
Głową dotykał chmury
Walczył ze zmęczeniem
Żeby nie być leniem
Aniołów słyszał chóry
Eryk Matuszak klasa IV a
Jerzy Kukuczka
Kukuczka patron szkoły z Poznania
Zdobywa szczyty dla świętowania
Ulubiony górski chwyt
I już zdobyty szczyt
8 tysięcy metrów do wdrapywania i dowód uznania
Karolina Szmania klasa VI b
Góry
Idąc po górach
Nie mam głowy w chmurach
Patrzę przed siebie
Gdy na wzgórzu widzę źrebię
Które pasie się przy kurach
Paweł Obrycki klasa IV b
Patron
Oto nasz szkoła
Gwarna, przyjazna, wesoła
Patronem naszym jest alpinista
Z jego doświadczeń młodzież korzysta
Przed tym człowiekiem chylimy czoła
Agnieszka Kopczyńska klasa VI b
Szkoła
Magda bardzo szkołę lubi
Bo codziennie w niej się czubi
Z zachowania ciągle szóstka
Ale w głowie ciągle pustka
Lecz jedynki tak nie zgubi
Magda Orzechowska klasa IV b
Dzieci w szkole
Wszystkie dzieci z naszej szkoły
Są bardzo mądre, nie są matoły
Nigdy się nie spóźniają
Ale czasem kumkają
One zawsze noszą ze sobą toboły
Antek Smolski klasa IV a
Książka
Pewien naukowiec z Ameryki
Kupił książki z fizyki
Zgrał ją w pliki
I wysłał do Afryki
Dokupił również z techniki
Michał Krzyżański klasa IV a
Książka kucharska
Znany kucharz z Warszawy
Pyszne przyrządzał potrawy
Lecz książkę kucharską zgubił
Którą bardzo lubił
I to był koniec jego sławy
Jerzy Nowacki klasa VI b
Żaba
Pewna żaba z Mozabiku
Narobiła dużo krzyku
Kiedy będąc raz w podróży
Napotkała problem duży
Jedząc loda na patyku
Jerzy Nowacki klasa VI b
Niedźwiedź
Pewien niedźwiedź raz w Berlinie
Nie dał poznać po swej minie
Że się strasznie boi myszy
I ze strachu ledwie dyszy
Woli chodzić już po linie
Jerzy Nowacki klasa VI b
Konik
Mały konik raz w Wersalu
Cały się zatopił w żalu
Bowiem strasznie mu tam było
Nudno, brudno i niemiło
Chciał pojechać do Nepalu
Jerzy Nowacki klasa VI b
Koza
Pewna koza raz w Londynie
Bardzo gustowała w winie
Więc wypiła go niemało
Potem w głowie jej szumiało
Chyba prędko jej nie minie
Jerzy Nowacki klasa VI b
Leśnik
Pewien leśnik rodem z Warmii
Bardzo często ptaki karmił
Mnóstwo kasy wydał na to
Karmił je przez całe lato
W końcu nie miał z czego karmić
Eryk Matuszak klasa IV a
Kwiatki
Wiosenne kolorowe kwiatki
Zerwałem dzisiaj z naszej rabatki
Wszystkie piękne rośliny
Zaniosę dla mojej rodziny
Dwa najpiękniejsze kwiatki będą dla matki
Olga Kalińska klasa IV b
Na końcu miasta Poznania
Mała szkoła zmieniła się nie do poznania
W niej Ola mała jak palec
Nie wie co to jest smalec
Po chwili może się zmienić nie do poznania
Tomasz Czajkowski klasa VI b
Polak
Pewnego razu był Polak mały
Który nosił dziurawe sandały
Biegał po błocie
Miał wszystko w nosie
Bardzo szczęśliwy był czas cały